Powrót do przeszłości
Wszystko płynie, jak mawiał Heraklit. Kohelet dodaje, że nic nowego pod słońcem. I rzeczywiście tak jest. Ale ja od siebie dodam, że czasami jednak warto wrócić do przeszłości. Przypomnieć sobie stare ścieżki, zobaczyć co się zmieniło. Ja ostatnio tak właśnie zrobiłem. Ale zacznijmy od początku...
A początku trzeba dopatrywać w sierpniu. Było on dla mnie niezwykle intensywny, dużo się w moim otoczeniu pozmieniało i to wszystko bardzo mocno odbiło się na mojej kondycji duchowej. Ale o tym już tutaj nie będę pisał. Odsyłam na mój kanał na YouTube, gdzie o wszystkim opowiedziałem w piątej już części mojego vloga :
Wtedy moja trasa wiodła z Nysy, przez Kałków, czeski Jawornik, Travną, Lądek Zdrój, Złoty Stoki i z powrotem drogą krajową do Nysy. Pokonuje się wtedy (nie licząc mniejszych wzniesień) dwie górskie przełęcze: lądecką i jaworową. Daje to 100 km trasy i ok. 1000 m przewyższenia. Dla wprawionego kolarza to żadne wyzwanie, jednak dla debiutanta, to jest już jakiś wyczyn, którym można się chwalić choćby na blogu ;) Sama trasa jest niezwykle piękna. Mija się kilka ciekawych zabytków (kościół w Kałkowie, zamek w Jaworniku, uzdrowisko w Lądku Zdroju, kopalnia złota w Złotym Stoku, zabudowania obronne w Paczkowie, zamek i kościół w Otmuchowie). Pod względem przyrodniczym są Jeziora Nyskie, i Otmuchowskie oraz przede wszystkim góry, które towarzyszą przez cały czas jazdy (albo jako piękna panorama, albo jako świadek męczenia się na kolejnych kilometrach podjazdów).
Ostatnio swoją trasę lekko zmieniłem, bo zamiast wracać drogą krajową do Nysy, za Złotym Stokiem skręciłem do wioski Kamienica, z której wjechałem do Czech i wróciłem do Jawornika i stamtąd pojechałem już prosto do Nysy. Trasa wydłuża się wtedy o ok. 20 km ale za to człowiek nie boi się potrącenia przez tira...
Taki powrót do przeszłości sprawił, że na nowo poczułem tą ekscytację co cztery lata temu. Jestem na rowerze w górach!!! I dałem radę!!! No i przypomniałem sobie dlaczego to robię, dlaczego wracam w góry. To wtedy, gdy pierwszy raz pokonywałem wyżej omówioną trasę, zakochałem się w kolarstwie tak naprawdę. Nie tylko w płaskich odcinkach, ale przede wszystkich w tych trudnych: kilometrowych podjazdach i szybkich zjazdach, w pięknie przyrody, wspaniałej architekturze mijanej po drodze... Dlatego bardzo się cieszę, że tam powróciłem. Było mi to bardzo potrzebne.
Cóż mogę jeszcze napisać? Chyba tylko to, że warto mieć pasję (choć o tym piszę za każdym razem) i warto też wracać czasami do przeszłości ;)
PS Jeszcze raz zapraszam Was na mój kanał na YT (za pozostawione subskrypcję z góry dziękuję :)
Wrzucam też link do stravy gdzie znajdziecie mapkę przejechanej trasy :)
No i oczywiście kilka zdjęć z powrotu do przeszłości:)
Komentarze
Prześlij komentarz