Góry - czy jest w nich wszystko, to co kocham?


"W górach jest wszystko co kocham" Bardzo często można w internetach natrafić na to hasło.  Dlatego i ja postanowiłem się nad nim zastanowić. Zwłaszcza, że w tym roku miałem okazję spędzić trochę czasu w górach, gdzie jak wiadomo jest sporo możliwości, by nad ważnymi problemami porozmyślać ;)

Zacznę od tego, że już od dobrych kilku lat część urlopu spędzam w górach w Zakopanem, gdzie pomagam w prowadzeniu rekolekcji. Codziennie po porannej Mszy św. wychodzimy na górskie szlaki, by tam rownież doświadczyć Bożej obecności w pięknie stworzenia. I tutaj mamy chyba jeden z największych atutów gór - otaczające nas dookoła piękno, wielkości i majestat. A jak dobrze wiem z wykładów teologii na studiach, przez zachwyt nad stworzeniem zachwycamy się również nad jego Stworzycielem - Bogiem. Więc rozumiem tych, którzy mówią, że w górach czują się bliżej Boga. Tam po prostu nic nie przeszkadza w odkryciu Jego ciągłej obecności. 

Oczywiście oprócz codziennych rekolekcyjnych wypraw na górskie szlaki staram się również trochę pojeździć na rowerze. Nie byłbym sobą, gdybym nie brał na wyjazd roweru. Mam już taką swoją małą tradycję, że w dzień przyjazdu do Zakopanego jadę na Głodówkę, by popodziwiać panoramę Tatr... Znowu, by popodziwiać piękno stworzenia, ale też by pobyć sam ze sobą. Już niejednokrotnie pisałem, że jazda na rowerze daje nam czas. Czas na oderwanie się od codzienności, czas na przemyślenia, modlitwę... Jak do tego dodamy kilku lub kilkunastokilometrowy podjazd, piękne widoki na wyciągnięcie ręki, to mamy idealny czas na te właśnie sprawy.


W okolicach Zakopanego staram się pozostać jeszcze przez kilka dni po zakończeniu rekolekcji (albo przyjechać tam jeszcze przed ich rozpoczęciem). W tym roku postanowiłem zwiedzić na rowerze Spisz. Udało mi się spędzić naprawdę piękny czas po Polskiej i Słowackiej stronie tej krainy. Były to chwile chłonięcia widoków, podjazdów, ciszy (bo rzeczywiście było ta o wiele ciszej niż w Zakopanem). Było mi to bardzo potrzebne by naładować osobiste akumulatory. Udało się w 100%

Jeden minus jest taki, że czas by wyjechać w Tatry, Pieniny, Gorce itp. mam tylko w okresie wakacji. Na szczęście mam pod nosem Sudety :) Jest to wielki atut mieszkania na Południu Polski - blisko jest do gór. Nad morze muszę jechać cały dzień, a w góry od rodzinnego domu mam 20 km. Dlatego po powrocie z urlopu przy pierwszej okazji wyskoczyłem w czeskie Jesioniki z ich najwyższym szczytem jakim jest Pradziad. Istny kolarski raj, o którym już wcześniej dużo pisałem (kliknij tutaj )


Czy w górach jest wszystko co kocham? Nie wiem... Wiem, że jest tam dużo rzeczy, które kocham, dlatego tak często tam wracam. Oczywiście, to jest tylko subiektywna opinia. Ktoś inny może nienawidzieć gór, za to kochać morze, i tam właśnie znajdować te wszystkie rzeczy, o których tutaj pisałem. Dlatego nie ważne gdzie, ważne by mieć takie miejsca, gdzie człowiek może oderwać się od codzienności, pobyć sam ze sobą, pozachwycać się nad pięknem stworzenia i jeszcze bardziej nad samym Stwórcą. Samemu trzeba je odkryć. Ważne by szukać i do tego chciałbym Was zachęcić!



PS Wrzucam dla Was tutaj swojego vlog, którego nagrałem w czasie urlopu na Spiszu. Zapraszam do oglądnięci i pozostawienia subskrypcji :)


PS 2 No i jak zwykle trochę zdjęć ;)







































Komentarze

  1. Bardzo fajne zdjęcia i generalnie sama wycieczka. Sam jestem wielkim fanem górskich wycieczek rowerowych i szukam jakiejś fajnej trasy w Sudetach. Kupiłem w tym roku nowy rower w sklepie https://www.bikesalon.pl/ za odszkodowanie po złamanej nodze i liczę na to, że uda mi się zrobić jeszcze z 300km w te wakacje

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle wpis jak najbardziej wartościowy :) Piękne widoki, góry są mega fotogeniczne i dlatego tak często lubię do nich wracać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Good write-up, I am regular visitor of one's web site, maintain up the nice operate,
    and It's going to be a regular visitor for a lengthy time.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty