Triathlon Opole



















Długo trzeba było na ten dzień czekać. 24 czerwca przejdzie do historii jako dzień pierwszych zawodów triatlonowych w Opolu. I to przejdzie jako dzień naprawdę piękny (mimo, że zimny i pochmurny)

Gdy kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że takie zawody są planowane w Opolu bardzo się ucieszyłem. Bo jako człowiek bardzo leniwy miałem mieć start zawodów jakieś 700 m od własnego pokoju. No i niedzielny termin nie był już taki straszny, bo bliskość zawodów pozwala na dalszą pomoc w parafii bez konieczności szukania jakiegoś zastępstwa. Już na tym miejscu chciałbym podziękować ks. proboszczowi za wielką życzliwość i wyrozumiałość do mojego sportowego uzależnienia. Oprócz tego start w swoim mieście, wśród swoich kibiców zawsze jest czymś wyjątkowym. Dlatego całe przygotowania nastawiłem na te właśnie zawody. I oczywiście, jak to w życiu przecież bywa, wszystko tuż przed startem zaczęło się walić...

Na tydzień przed triatlonem w Opolu pojechałem do Wrocławia na nocny półmaraton. Impreza naprawdę klimatyczna, super zorganizowana i niesamowicie wielka - fakt, że biegnie ponad 11 tys. ludzi mówi samo za siebie. Start we Wrocławiu postanowiłem potraktować jako długie wybieganie, jednak na dwa dni przed biegiem lekko skręciłem kostkę. To, że w ogóle pobiegłem jest małym cudem. No, ale się udało i to najważniejsze. Więc było to wybieganie i to na dodatek bardzo długie :) Od wrocławskiego półmaratonu maiłem tydzień do startu w Opolu. I kolejne przeszkody wyrosły na drodze. Przyplątał mi się jakaś angina... Gardło bolało, lekka gorączka się przytrafiła i przez to nie szło zrobić żadnego porządnego treningu. Oprócz tego kostka ciągle dawała o sobie znać... Dlatego najważniejsze było wykurowanie się na niedziele. Pod koniec tygodnia już było dobrze, za to przyszło załamanie pogody. W czwartek przez cały dzień było w Opolu ok. 32 stopni, wieczorem natomiast 16... Do tego zaczął padać deszcz. Prognozy pogody mówiły, że nasze triatlonowe zmagania odbędą się w takiej właśnie aurze. I o dziwo te prognozy się sprawdziły (a nie jest to u nas takie oczywiste)

I tak na niedzielnym starcie stanąłem z ledwo zagojoną skręconą kostką, po przejściu anginy, przy temperaturze 15 stopni i co chwilę padającym deszczu. O potężnym wietrze tutaj już nie wspomnę, by nie wyjść przed Wami jak bohater antycznej tragedii, nad którym ciąży jakieś fatum. Dlatego o tym już nie wspominam ;) Natomiast napiszę Wam jedno: te zawody były naprawdę bardzo udane i będą długo miło wspominane. 

Same zawody były zlokalizowane w centrum Opola. Start, meta i cała strefa zmian były obok opolskiego amfiteatru. Strefa zmian było dookoła stawu Barlickiego - nigdy nie widziałem tak urokliwie położonej strefy. Etap pływacki odbył się w Odrze. Na tym miejscu chciałbym podziękować tym wszystkim, którzy gdy słyszeli, że będę pływał w Odrze w Opolu, łapali się za głowę i pełni współczucia martwili się, czy aby ten wyczyn przeżyję i nie wyrośnie mi jakaś trzecia ręka czy noga. Na szczęście nie wyrosła. I co więcej, woda w Odrze wydawała mi się bardzo czysta. Ogólnie pływało się bardzo dobrze. Może był za duży tłok w wodzie, ale w końcu wszystkiego mieć nie można... Ten prawie kilometr w wodzie przepłynąłem w ponad 22 minuty, co dla mnie januszowego pływaka, jest czasem bardzo dobrym. Po pływaniu dobieg do strefy zmian wśród tłumów kibiców i za chwilę można było mknąć na rowerze. 

Rower poszedł mi bardzo dobrze. Runda przygotowana przez organizatorów był bardzo szybka. Praktycznie prosta trasa, z jednym nawrotem, po pięknym asfalcie dawała możliwość jechania bardzo szybko. Jednak, żeby nie było tak różowo, mocno wiało... Mimo tego wyprzedzałem:)  I to naprawdę wiele osób. Te ponad 45 km przejechałem ze średnią prędkością prawie 37 km/h Przy tych warunkach uważam to za całkiem przyzwoity wyniki.


Po rowerze został jeszcze bieg. I znowu brawa dla organizatorów. Wyznaczyli rundę dość trudną technicznie, ale za to w pięknym miejscu przez co czas na biegu bardzo szybko mijał. Taka zróżnicowana trasa do biegania nie pozwoliła na chwile nudy. Ja miałem założenie, żeby tempo na każdy kilometr utrzymywać poniżej 5 minut. I to się udało. 4:54 min/km jest dla mnie naprawdę bardzo dobrym wynikiem.


Podsumowując, mój wynik na 1/4 IM to 02:39:04. Jest to wynik o prawie 10 minut lepszy od mojej życiówki. Dlatego radość trzyma mnie do tej chwili ;) Jeśli chodzi o same zawody, było one naprawdę bardzo dobrze zorganizowane, w przepięknym miejscu w centrum Opola, przy dopingu naprawdę wielu kibiców. Atmosfera na zawodach była na 6. Mam nadzieję, że te zawody staną się w Opolu tradycją i będą z roku na rok się rozwijać. Więc jak będziesz drogi czytelniku planować starty na przyszły sezon to pamiętaj o Opolu, bo naprawdę warto tutaj przyjechać!












Komentarze

Popularne posty