Co kryje się za blokiem?


Jakiś czas temu w internetach można było spotkać się z akcją mówiącą byciu dumnym z pochodzenia z blokowiska. I ja się w pełni pod tym podpisuję. Praktycznie całe swoje dzieciństwo, czas dorastania spędziłem w bloku lub w jego pobliżu. Z resztą moi rodzice dalej w bloku mieszkają. Dzisiaj przyjechałem do nich w odwiedziny, poszedłem pobiegać, ale już po kilkuset metrach wiedziałem, że zbyt porządnego bieganie dzisiaj nie będzie (widocznie taki ze mnie biegacz, jak z koziej... ). Za to mogłem bardziej skupić się za podziwianiu miejsc znanych z dzieciństwa i oczywiście robieniu zdjęć (choć to jedno mi dzisiaj w miarę wyszło). No i mogłem pomyśleć. Właśnie o moim bloku. A dokładnie nie o samym bloku, ale o tym, co za blokiem się kryje!

Bo w bloku się mieszkało, spało, jadło obiady i odrabiało lekcję. Natomiast prawdzie życie tętniło za blokiem. Mam to szczęście, że moje osiedle znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie pruskich fortów. I to właśnie tam, przekraczając mury fortecznych obwarowań człowiek czuł, że prawdziwie żyje. Dorastałem w czasach kiedy nie było jeszcze telefonów komórkowych (no może były, ale wielkości cegły, rozmowy był tak drogie, że nawet jak ktoś musiał zadzwonić to liczył dokładnie sekundy, byleby nie naliczyło opłaty za koleją minutę rozmowy) a często zwykły telefon stacjonarny miała jedna rodzina na klatce schodowej. Nie było tez komputerów. Co najwyżej miał ktoś grę telewizyjną Pegasus, a to wiązało się z połową podwórka siedzącą w twoim stołowym przed ekranem małego telewizora. Mało która mama wytrzymywał z taką ferajną dłużej niż pół godziny. Czas tez biegł wtedy jakby trochę wolniej. Może dlatego, że zamiast ciągłego zerkania na zegarek, godziny w ciągu dnia wyznaczały  głosy naszych mam, które co chwilę wołały  z okna mieszkania kogoś z ekipy na obiad czy kolację... A dzień kończył się wtedy, kiedy było już za ciemno i za zimno by siedzieć na murku pod blokiem... Na moim osiedlu dochodziła jeszcze wspaniała zabawa na wspomnianych fortach. Wojna, podchody, eksploracja bunkrów, zabawa w ganianego na wojskowym poligonie, czy po prostu haratanie w gałę na łące między murami fortyfikacji... 


No dobra, trochę się rozmarzyłem... Jest tak za każdym razem, gdy wybieram się w odwiedziny do rodziców i wyruszam na ścieżki znane z dziecinnych lat. Te tuż za blokiem, niedaleko. Teraz często już zarośnięte, bez biegających po nich dzieciaków bawiących się w ganianego, lub próbujących zbudować domek na drzewie. W końcu nie ma co się dziwić, to przecież takie niebezpieczne i nieodpowiedzialne, żeby dzieci tak się bawiły. Przed ekranem tabletu jest bezpieczniej... I znowu, cieszę się, że dorastałem w czasach, kiedy nikt aż tak bardzo nie zwracał uwagę na bezpieczeństwo, a rozbita głowa, złamana ręka czy zwichnięta noga były po prostu częścią życia. Dzisiaj znowu wyszedłem pobiegać za swój blok. Dziękuję Bogu, że miałem tak wspaniałe miejsce dorastania. 



Za blokiem kryje się magiczny czas dziecinnych lat. Warto do niego wrócić, przypomnieć sobie, jak niewiele człowiekowi potrzeba było do szczęścia. My dzisiaj, już dorośli, tak wiele potrzebujemy  i ciągle gnamy, żeby to zdobyć. Może warto się zatrzymać, bo przecież do szczęścia tak nie wiele potrzeba. Dawniej wystarczyło wyjść za blok. 





A dzisiaj, co się kryje za Twoim blokiem?  

























Komentarze

  1. Jestem trochę młodszy, ale łezka się w oku zakręciła, bo mieszkając na wsi i mając park w pobliżu nie miałem możliwości i potrzeby korzystania z telefonu... komputer wszedł później, ale przedszkole kojarzy mi się tylko ze starym orzechem włoskim, żabami, ślimakami i ciągłym łapaniem motyli :) później już policjanci i złodzieje na rowerach i wieczne podchody całymi dniami przeplatane z piłką nożną, na samemu robionych boiskach! Szkoda teraz dzieci :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakbyś opisywał moje dzieciństwo... Uruchomiły się we mnie setki wspomnień, takich drobnych, o których normalnie już bym zapomniała... Dzięki, może sama również przysiądę nieco do czasu "za blokiem" i go odkurzę... 40 lat wstecz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Co tu powiedzieć? Tęsknię za Polską. Najszczesliwsze czasy mego życia. W wieku dziesięciu lat się skończyły (1988). I teraz życie za granicą. Jestem dumny, że urodziłem się s Polsce, i że miałem inne dzieciństwo. Teraz to tylko stresy, jak czasu i odpoczynku (czytając najnowszy blog). Nie ma tak nna prawdę z kim pogadać (Niemcy to strasznie zrozumiały i egoistyczny naród). Pozdrawiam i dziękuję za blog. #sakuraokawa

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty