Coś o głowie

A dzisiaj taki zaskakujący wpis. Bo nie będzie o jeździe na rowerze (niestety muszę przyznać, że ostatnio za dużo tej jazdy nie było... Na swoje usprawiedliwienie dodam, że rower zastąpiłem bieganiem i pływaniem. Te sporty można śmiało uprawiać nawet gdy jest ciemno. Ale uroczyście zapewniam, że do roweru wracam za każdym razem, gdy jest ku temu okazja). Będzie natomiast o głowie. Czym jest głowa każdy wie (mam przynajmniej taką nadzieję). Każdy z nas ją ma. I do jej obecności w naszym życiu jesteśmy tak przyzwyczajeni, że chyba czasami zapominamy, że ona jest. A to wielki błąd. Bo głowa, nie służy tylko do tego, aby nasze ciało bez problemu utrzymywało równowagę (choć czasami, obserwując niektórych ludzi, można dojść do wniosku, że tak właśnie jest...). Otóż głowa przede wszystkim powinna nam służyć do myślenia. No, Ameryki nie odkryłem, ale czasem warto przypominać rzeczy oczywiste, bo właśnie o tych najbardziej oczywistych zbyt często zapominamy... 

To teraz należy wyjaśnić, skąd wzięło się dzisiaj u mnie tak wielkie zainteresowanie czubkiem naszego ciała. Otóż, przedpołudnie spędziłem na konferencji "Osobowość trenera - wychowawcy w kulturze fizycznej". Było to związane z Olimpiadą Wiedzy i Wartości w sporcie, w której brali udział uczniowie z mojej szkoły (pochwalę się, że jedna z uczennic - Magda, została laureatką tego konkursu). Oprócz naukowych prelekcji, było także spotkanie z praktykami, czyli sportowymi trenerami. Bardzo ciekawe wypowiedzi uzmysłowiły mi, że głowa w sporcie jest najważniejsza (zresztą jak i w całym naszym życiu). Ci trenerzy (a byli to naprawdę trenerzy z najwyższej półki) pokazywali, że trener, oprócz przygotowania fizycznego zawodnika, musi prowadzić go mentalnie. I chyba tak właśnie jest. Bo ileż to już razy, wielu wspaniale przygotowanych zawodników nie wygrywało, bo nie potrafili poukładać tego wszystkiego w swojej głowie. 

Ja trenera nie mam. Ale to wcale nie zwalnia mnie z myślenia. A wręcz przeciwnie. Bo sam muszę pewne rzeczy w głowie sobie poukładać. A to nie jest proste, zwłaszcza gdy coś idzie źle... W sporcie raz jest bardzo dobrze, a raz fatalnie. I gdy człowiek nie ma tego wszystkiego poukładanego w głowie, to sobie nie poradzi. Nie będzie chciał iść na kolejny trening, wylewać litrów potu, żeby osiągnąć upragniony cel. Współczesny sport nie sposób sobie wyobrazić bez psychologii. Jednak masa sportowców amatorów nie ma do dyspozycji sportowego psychologa, który by pomógł w chwili kryzysu. Ba. My nie mamy nawet trenera, który powinien nam wtedy pomóc. Mamy tylko siebie. Mamy właśnie własną głowę. Dlatego tak ważne by z głowy korzystać i o głowę się troszczyć. Bo bez nie nie będziemy w stanie rozpisać dobrego treningu, poznać nowych sposobów sportowego rozwoju, poszukać właściwej motywacji, a po upadku, na nowo powstać, by walczyć dalej. Lub po prostu znaleźć odpowiedniej dla nas pomocy...

Pan Bóg nie po to nam dał rozum, aby go nie używać. Dlatego troszczmy się o nasze głowy (nie zapominaj nigdy o czapce w zimie). Rozwijajmy się umysłowo, dbajmy o zdrowy rozsądek i czyste sumienie, a wtedy nawet gdy przyjdzie kryzys sportowy (ale i każdy inny w naszym życiu, sfery fizycznej, ale także i tej duchowej), to będziemy sobie w stanie z nim poradzić. Dlatego jeszcze raz powtórzę: Dbajmy o nasze głowy

Trochę się rozpisałem, ale ja własnie w ten sposób dbam o swoja głowę, że od czasu do czasu coś napiszę. 

Na koniec przypomnę fakt, dla niektórych może wręcz zaskakujący - zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. A co za tym idzie, będzie coraz mniej czasu (w sumie to już jest, bo są roraty, rekolekcje, spowiedzi itp.) Więc wybaczcie, jakby nie było nowych wpisów (choć postaram się coś dodawać, może jakieś informacje jak wygląda przygotowanie do świąt od strony księdza? czekam na propozycję).

Dobrej nocy wszystkim!!! 

I już całkiem na koniec zdjęcie z dzisiejszej konferencji. Będę na nim w zacnym gronie ks. Marcina i Ferdinando De Giorgi - wybitny włoski siatkarz i obecny trener Zaksy 



Komentarze

Popularne posty