I taki dzień się może zdarzyć...

Przychodzi wieczór... Właśnie przygotowuję sobie gorącą kąpiel, co jest najlepszym rozwiązaniem, gdy za oknem takie coś :) No i mam chwilę na kolejny, krótki wpis :)




Przede wszystkim chciałbym podziękować za wszelkie pozytywne informacje na temat tego bloga. Piszę go po to, żeby podzielić się z Wami swoimi przemyśleniami, pokazać moje "normalne" życie i może kogoś przy okazji zarazić rowerową pasją ;) I każde dobre słowo daje kopa, bo świadomość, że ktoś czyta te moje wypociny i jeszcze mu się podobają, naprawdę dodaje sił. Dlatego:

DZIĘKUJE!!!!!!!!! 




Ale wracając do dzisiejszego tematu, taki dzień, jak ten dzisiaj, może się zdarzyć (a co więcej, myślę, że takich dni będzie już coraz więcej...). Oczywiście chodzi mi o pogodę... Poranek nie zapowiadał aż takiego obrotu sprawy. Niedziela jest zawsze dla mnie ciężkim dniem, aż do granic możliwości wypełniona obowiązkami. Więc od razu planowałem wszystko tak, żeby na jakąś krótką (tak 50 km) przejażdżkę odbyć  popołudniu. Jeszcze o 16 miałem Mszę św. dla moich harcerek i harcerzy, których serdecznie pozdrawiam:) (jestem duszpasterzem ZHR-u), ale później już w miarę wolne. Jednak człowiek może planować, ale i tak Pan Bóg  swoje wie:) Wszystko pokrzyżowała pogoda. Od rana mocno wiało, a później zaczęło dodatkowo padać... Kiedy spojrzałem na termometr za oknem to się jednak złapałem za głowę - 1 stopień ciepła... 




Masakra. Deszcz, wiatr i temperatura jak w zimę... I nici z rowerowego wyjazdu... Ale jak już pisałem, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, dzięki kiepskiej pogodzie znalazłem czas na lekturę - nawet taką bardzo ambitną :)


Życzę Wam spokojnej nocy :)

PS Na koniec jeszcze Was trochę podenerwuję ;) Jutro poniedziałek, dla większości czas kiedy po weekendzie trzeba iść do pracy. A ja własnie jutro zaczynam swój weekend - mam dzień wolny :) Oby tylko pogoda dopisała to coś pokręcę po czeskich górach...

Komentarze

  1. Jest Ksiądz bardzo miłym i dobrym człowiekiem. Życzę powodzenia i dalszych sukcesów. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kilku tygodni pracy, wielu spraw marzył mi się totalny dzień lenistwa takiego siedzenia cały dzień w domu... ale jak w końcu się trafił myślałam, że jajo zniosę.. z kanpy do okna i z powrotem...No był moment, że ubrana w całe ciuchy na rower z bidonem w ręce stałam już przy drzwiach i dupa, że tak brzydko się wyrażę... Mam taką zasadę, że wychodzę na rower jak nie pada, nawet jesli po ujechaniu kilku metrów zacznie to trudno jade do końca...Tylko ten do góry dał nam słonce na poranną msze a reszta dnia niestety w deszczu i chodź nie w takich warunkach jeździłam to nawet nie było okazji suchemu wyjść... No cóż tak jak piszesz i takie dni się zdarzają...

    Ps. Dzisiaj trafiłam tu pierwszy raz i miło i luźno się to czyta, dodaję do stałej lektury :)

    Pozdrawiam Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł na pisanie bloga! Zdecydowanie powinien ksiądz wylać gdzieś swoją umiejętność obdarowywania dobrym słowem i wszczepiania ciepła w ludzkie serca. Może banalnie to brzmi ale z cała pewnością będę regularnie tu zaglądać. Pozdrowienia z Raciborza!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że się kiedyś na trasie rowerowej spotkamy. Bardzo by mi było miło.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty