Normalność



Czym jest normalność? Chyba to pytanie zawsze musi być postawione w jakimś kontekście. Bo czymś innym będzie normalność w dziedzinie fizyki, chemii czy szeroko rozumianych nauk technicznych, a czym innym będzie normalność w szkole, rodzinie czy grupie rówieśniczej. Dlaczego dzisiaj właśnie o tym piszę? Bo od kilku dni jestem wraz z innymi księżmi z mojej diecezji na tzw. studium proboszczowskim. Trwa to dwa lata, mamy zjazdy co którąś środę w miesiącu, ale początek tego kursu to prawie tygodniowe spotkanie - szkolenie w ośrodku rekolekcyjno-formacyjnym w Głębinowe (niedaleko Nysy). Właśnie w ciągu tych kilku spędzonych wspólnie dni bardzo dużo słyszymy, ale też rozmawiamy o tym jak być proboszczem, jak również  (co chyba bardziej istotne) jakim proboszczem być. I wniosek tych wszystkich rozmów, dyskusji czy wykładów sprowadza się do jednego słowa - normalność.

Gdybym teraz mógł Ciebie drogi czytelniku zapytać, jakiego Ty byś chciał mieć proboszcza, to z pewnością odpowiedziałbyś, że właśnie normalnego. Nie takiego, z którym nie można porozmawiać, bo ludzie się go boją, a on swoją postawą, pełną wyższości czy wręcz wrogości odstrasza swoich parafian. I na pewno nie chciałbyś proboszcza tak „uduchowionego”, który kompletnie jest oderwany od rzeczywistości, nie rozumie codziennego życia i jeszcze naokoło prawi wszystkim frazesy jak to należy żyć… Ja osobiście jednego i drugiego farorza (bo tak po śląsku proboszcza się nazywa) spotkałem w swoim życiu. I to raczej nie były miłe spotkania… Natomiast chciałbym mieć proboszcza, który jest, jak to się często mówi, i do tańca i do różańca. Człowieka, który żyje modlitwą, ale też potrafi się zabawić, pożartować. Człowieka, który nie zaniedbuje swoich duszpasterskich obowiązków, ale też na pierwszym miejscu widzi człowieka, który często potrzebuje po prostu ze swoim proboszczem porozmawiać. W końcu człowieka spotkania, dostępnego dla innych, takiego prawdziwego ojca, człowieka skracającego dystans, człowieka dialogu i pełnego pasji. Czyli po prostu normalnego faceta.

Czy ja będę normalnym proboszczem? Nie wiem, ale mam taką nadzieję. Tak jak mam nadzieję, że ciągle jestem normalnym chłopem i księdzem (i także mam nadzieję, że inni to potwierdzają).

Do zostania proboszczem mam jeszcze kilka lat. Przez najbliższe dwa będę się tego uczył, ale przede wszystkim będę wiele o tym myślał. Dlatego również powstał ten tekst, żebym mógł w momencie zostania w przyszłości proboszczem jakieś parafii do niego wrócić i starać się to wszystko, o czym tutaj napisałem wcielać w życie. A gdybym tak nie robił, to żeby znalazł się ktoś, kto ten tekst znajdzie, przeczyta i mi powie: „chłopie, co ty wyprawiasz? Przecież kiedyś mówiłeś o czymś zupełnie innym”





Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty