Majówka





















Długi weekend majowy... tym hasłem żyła chyba cała Polska. Jak ktoś dobrze zaplanował urlop to miał do wykorzystania cały tydzień wolnego... Tyle czasu na wypoczynek... Pięknie to brzmi, ale... No właśnie to "ale" robi wielką różnice. Bo u mnie "ale" to tylko niecałe dwa dni wolnego (choć pewnie niektórzy nie mieli nawet tyle), które i tak zamierzałem aktywnie wykorzystać. Plan był prosty, zapakować rower do samochodu, pojechać do rodziców do Nysy i stamtąd już na ukochanej szosie puścić się w czeskie góry... Bo trzeba łapać dzień. No i znowu pojawiło się "ale". Tym razem okazała się nim być skręcona kostka... Tuż przed rozpoczęciem wielkiej majówki, w drodze do szkoły, na jej remontowanym fragmencie, skręciłem kostkę. Już po raz któryś... I piękny plan, takiej króciutkiej majóweczki  legł w gruzach... 


Można się załamać. Bo człowiek planuje, zamierza wykorzystać każdą wolną chwilę, a tutaj taki klops... I sądzę, że wielu z nas już to przeżyło. Totalna załamka... I po raz trzeci w tym tekście pojawia się "ale". Można się w takiej sytuacji podłamać. można popaść w rowerową depresję, można... Ale po co? Przecież świat się na tym nie kończy. Nie ma najmniejszego sensu zamartwiać się sprawami, które od nas nie zależą. Trzeba przyjmować życie z pokorą.

Właśnie z taką pokorą przez dwa dni trzymałem nogę wysoko w górze, smarowałem maściami, oszczędzałem. I dzięki temu na trzeci dzień, wieczorem, mogłem leciutko spróbować pojeździć na rowerze. Nawet nie bolało, w każdym razie dopóki nie stawałem w korbach. Gdy przyszedł czas wolnego zapakowałem rower do samochodu, pojechałem do Nysy. O górach nie było co marzyć przez najbliższe kilkanaście dni, no ale przecież (i po raz czwarty się nasze "ale" pojawia) można wybrać inny kierunek, bardzie po płaskim, bez większych podjazdów. I tak też zrobiłem. 

Wiecie co? Taka jazda została nagrodzona jednym z najpiękniejszych zachodów słońca, jakie widziałem nad Jeziorem Nyskim... Przez dobre kilka minut stałem i podziwiałem... I tylko myślałem "Panie Boże, jak Ty potrafisz to moje życie poukładać... Ale zawsze wszytko pięknie się kończy"

Morał z tej historii jest taki: często w naszym życiu używamy słowa "ale". I tylko od nas zależy, czy będzie ono "ale" - coś nie wyszło, coś się nie uda, więc nie warto próbować i lepiej się poddać, czy raczej "ale" - dam radę, nie poddam się, będzie pięknie. I chyba jednak lepiej wybierać tę drugą opcję.













Komentarze

  1. Także planuję jakiś wyjazd rowerowy ale teraz w wakacje. Oczywiście będę musiał wypożyczyć na przykłąd tutaj wypozyczalniaboxow.pl jakiś dobry bagażnik rowerowy, ale na pewno gdzieś się wybiorę. A może Ty polecić mi jakieś ciekawe miejsce które można zwiedzić właśnie na rowerze?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty