Jak ten czas leci...



Jak ten czas leci... Tym stwierdzeniem Ameryki nie odkryłem. Każdy dobrze o tym wie. Jednak początek tego roku bardzo mocno mi o tym przypomniał... 

Pamiętam jak mówiłem kazanie w Uroczystość Bożej Rodzicielki (1 stycznia) o wykorzystaniu czasu. Powiedziałem min., że czas możne być takim molochem, który nas pochłania. Dzieje się to wtedy, kiedy chcemy ciągle za dużo. A jak jest za dużo, to nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego wykonać. I się denerwujemy, że nie wychodzi to, co tak sobie wspaniale zaplanowaliśmy... Piszę o tym, bo sam się na to złapałem. Ogólnie styczeń jest miesiącem dość intensywnym. Ciągle trwa czas poświąteczny, rozpoczyna się kolęda, chodzę do szkoły na lekcje. Do tego jeszcze czas na treningi. I okazało się, że trochę tego za dużo. A może inaczej, to ja za dużo chciałem. Bo chyba w tym leży cały problem. To ja chcę za dużo. Nie potrafię zmierzyć sił na zamiary. I rodzi się frustracja. Na szczęśćcie szybko się zorientowałem, że tak się ze mną dzieje. Zatrzymałem się. Powiedziałem sobie: "człowieku, co ty robisz. Przecież nie jesteś Bogiem! Od tego, że czegoś nie zrobisz świat się nie zawali. Daj sobie spokój. Usiądź, napij się kawy, zjedz pączka i odpocznij..." I udało się wrócić do normy. Przyszły ferie. Nie zabrałem ze sobą roweru, żeby trochę odpocząć, zatęsknić. Za to więcej biegałem, myślałem i przede wszystkim odpoczywałem. 

Pisze dzisiaj o tym, bo może ktoś z Was przeżywa to samo. Chce po prostu za dużo. Przeglądają różnego rodzaju blogi, fejsbuki, czy instagramy, czytamy, że wszystko jest możliwe, że gdy będziemy ciężko pracować, wyciskać siódme poty na siłowni to zrealizujmy wszystkie ambitne cele. A tak nigdy nie będzie. Bo nie jesteśmy zawodowymi sportowcami, bo mamy pracę zawodową, mamy rodziny i setkę ważnych spraw do załatwienia. Wszelkie zasady planowania mówią, że cele, które sobie zakładamy musza być możliwe do zrealizowania. Wiem, że nigdy nie będę mistrzem świata w kolarstwie, że nie przebiegnę maratonu poniżej 2 godzin. Ale mogę sprawić, że pójście na rower będzie dla mnie samą przyjemnością, że przebiegnięcie maratonu będzie wyzwaniem, które sprawi mi radość. I znowu wracamy do rzeczy fundamentalnej. Róbmy te rzeczy w życiu, które naprawdę sprawiają nam radość i dają szczęście. I pamiętajmy, że jak sobie odpuszczę trening, to świat się nie zawali. Że jak w tłusty czwartek zjem dodatkowo nawet 5 pączków, to niebo nie spadnie nam na głowę. 


Wczoraj w czasie dnia wolnego pojechałem do rodziców. Poszedłem biegać. Nie miałem żadnych założeń. Chciałem się radować samym faktem, że mogę tak spędzić wolny czas. I było pięknie. Oby jak najwięcej tak pięknych chwil w naszym życiu. Pan Bóg daje nam tyle czasu, ile tak naprawdę każdy z nas potrzebuje. Obyśmy potrafili ten czas wykorzystać na dobre rzeczy.

PS Tłusty czwartek już jutro ;) Pączki czekają! 















Komentarze

  1. Trafione w 10! Ważne żeby mieć frajdę z tego co się robi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. trafnie chyba też zwolnie bo się gubie

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ten podjazd na pierwszym zdjęciu jest w pobliżu Opola, z chęcią bym się z nim zmierzył na przełaju .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to podjazd na Biskupia Kopę - szczyt w Górach Opawskich ok. 50 km od Opola

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty