"Ciemność, widzę ciemność"


Te, już kultowe słowa z filmu "Seksmisja", chyba najlepiej oddają nasze jesienno-zimowe położenie. Rano się budzimy - ciemno... Wracamy z pracy, szkoły - ciemno...Ciemność zaczyna nas otaczać... Pisząc te słowa (a robię to celowo) już sam zaczynam popadać w jakiś depresyjny nastrój. Widzicie jak to łatwo zrobić. Wystarczy tylko ponarzekać, pomarudzić, trochę pogniewać się na otaczającą nas aurę i gotowe. Depresja już puka do naszych drzwi... Oczywiście, rozumiem, że obecna pora roku nie sprzyja dobremu samopoczuciu (tutaj na pewno specjaliści dodaliby kilka fachowych szczegółów) ale nie znaczy to, że każdy z nas musi się temu poddać. No chyba, że mieć jesienną depresję jest modne (a że ten świat jest pokręcony - wszystko może się zdarzyć). Ustalmy jednak, że nikt z nas nie chce się poddać, że za św. Augustynem powtarzamy jak mantrę słowa "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą". I walczymy! Walczymy o pogodę ducha, uśmiech na twarzy, radość nawet z tego, że słońca na niebie nie ma!

Jak to zrobić? Ważne pytanie... A odpowiedź pewnie jest indywidualna. Mogę tylko napisać Wam, jak to jest u mnie. Może to komuś pomoże.

Gdy słyszę o ciemności, to przede wszystkim przypominam sobie słowa z Ewangelii św. Jana. "Światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła" J 1,5. Nie ma takiej ciemności, która byłaby większa od Boga. Jako człowiek wierzący tak podchodzę do życia. Bóg jest większy od wszystkiego, więc czego mam się lękać? I życie jest od razu piękniejsze.

Druga rada, to szukać swojej pasji. Jeśli człowiek ją odkryje, to nic nie będzie w stanie jej przesłonić. Różne są życiowe pasję, warto takiej szukać. Ja swoją odnalazłem w sporcie. Kolarstwo, bieganie, triatlon, to dodaje mi kopa do ciągłego działania, nawet jak za oknem szaro i buro. I sądzę, że ktoś czytając te moje wypocin, od razu sobie pomyśli: "ok, sport jest super, ale żeby w zimie? Na tym mrozie? Przecież to nienormalne!" I macie rację. Nie jest to normalne. A szkoda... Gdyby wszyscy byli tak nienormalni, to może wtedy świat stałby się w końcu normalny... Zapaleni sportowcy na pewno niejednokrotnie słyszeli takie stwierdzenia. I dopowiedzieliby na nie, że mimo wszystko warto się ruszać, nawet kiedy jest zimno i pada na dworze. 

Oczywiście każdego w końcu może dopaść zniechęcenie. Dlatego warto szukać, zwłaszcza w okresie zimowym, czegoś nowego. I tak kolarz może zacząć biegać, biegacz pójść na basen, a pływak na zajęcia z crossfitu itd. Takie zmiany pozwolą na świeżość, pozna się coś nowego, nowych ludzi, no i zatęskni się do swojego ulubionego sportu.

Lądując już (bo trochę się rozpisałem) powiem jedno: nie poddawaj się! Szukaj nowości, wychodź na świeże powietrze, znajduj pasję, a wtedy żadna depresja Ci nie grozi! Ja tak się staram żyć. Nie zagrzebując się codziennie wieczorem w koc przed telewizorem, ale aktywnie. Spróbuj i Ty! Nagle odkryjesz, że ciemność, którą widziałeś, wcale taką ciemnością nie jest ;)


















Komentarze

  1. Podpisuję się obiema rękami pod tym tekstem. 👏👏👏 I oczywiście idę na trening 💪

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęść Boże księdzu! Widzę, że z plebanka nie tylko zapalony cyklista, ale również całkiem niezły fotograf. A co do tej promotywacyjnej mowy, to podpisuję się obiema rękami. Najtrudniej ruszyć 4 litery i spróbować aktywności. Zawsze znajdzie się jakieś "ale". Warto się przełamać :D Olać innych, teraz gdy mam już trochę więcej latek na liczniku nie obchodzi mnie tak bardzo co inni myślą na mój widok - próbuję wszystkiego, jestem wszędzie, codziennie-aktywnie. Zakochałem się w ruchu, przełamałem swój słomiany zapał i uodporniłem się na hejt. Jeżdzę na rowerze, gram w kosza, na siłce też mnie można czasem spotkać. Nakręciłem się na sport i chyba jeszcze długo mi to pozostanie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty