Powrót do dzieciństwa



Dlaczego powrót do dzieciństwa? Prawdopodobnie zaczyna mnie dopadać starość, skoro na takie przemyślenia się zdecydowałem. A tak serio, wiąże się to z dzisiejszym dniem, który spędziłem w rodzinnym domu. 

Ostatni trochę więcej biegam. W końcu forma sama się nie zrobi. A oprócz tego, kiedy za oknem pada, albo jest bardzo nieprzyjemnie, to o wiele łatwiej iść pobiegać niż wybrać się na rower. Taka alternatywa na te jesienne dni. Poza tym biegać można bez najmniejszych trudności po ciemku, a z rowerem to już jest w takich sytuacjach gorzej. Nie idzie o samą ciemność, bo przecież można założyć na siebie tonę światełek, ale raczej o stan polskich dróg, które jak wiadomo wszem i wobec, do mało dziurawych nie należą. A wręcz przeciwnie. Jazda na rowerze i omijanie wszystkich dziur po ciemku graniczy z cudem, więc jako człowiek leniwy z natury, wolę się tak nie mordować i pójść pobiegać. Zwłaszcza, że to bieganie naprawdę dużo daję. Ale o tym może w kolejnym wpisie.

Jak już napisałem, ostatnio więcej biegam. I w ramach dnia wolnego oraz odwiedziny rodzinnego domu, postanowiłem ze sobą zabrać buty i ciuchy do biegania. Normalnie zawsze zabierałem ze sobą rower. Tym razem było jednak inaczej. Zwłaszcza, że prognoza pogody na ten dzień była zapowiadana dość kiepska. Okazało się całkiem inaczej - pogoda była przecudna. Trochę mnie skręciło, że nie wziąłem ze sobą swojego rumaka, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Taką piękną pogodę trzeba wykorzystać. Zamiast potruptać po chodnikach i ulicach miasta obrałem trasę terenową. Postanowiłem pobiegać po nyskich fortach, które są tuż za blokiem moich rodziców. Dosłownie trzeba przebiec ze 100 metrów by znaleźć się na wzniesionych w XVIII w.  fortyfikacjach. Miejsce to dla mnie bardzo dobrze znane. Tam właśnie spędziłem swoje całe dzieciństwa. I gdy tak biegłem wśród tych wszystkich obwarowań, gdy moje nogi człapały wśród błota na starym poligonie myślałem o tych chwilach „beztroskiego” dzieciństwa. Stąd ten dzisiejszy wpis!

Czy moje dzieciństwo było beztroskie? Oczywiście, że nie! Było pełne trosk. O to, czy mnie wybiorą do drużyny piłkarskiej, o to czy znajdę odpowiedni kijek do ścięcia, by z niego zrobić dobry łuk czy miecz. Człowiek troszczył się, czy jego kryjówka w chowanego pozostanie dalej tajemnicą, czy może jednak ktoś ją zdemaskuje. To były prawdziwe problemy. Albo, czy mama kupi trampkokorki, bo przecież w nich to od razu będzie się grało jak Marek Citko (pewnie młodsi nawet nie wiedza kto to był). Dzieciństwo było także pełne stresów. Czy zdąży się na obiad, albo kolację wrócić z dworu. Albo jak szybko odrobić lekcję by móc wyjść z kolegami pobawić się na podwórku. Lub kto pójdzie do baru aby załatwić kapsle po piwie, które tłukło się kamieniem aby był płaskie (później się nimi grało). Nikt wtedy nie słyszał o bezstresowym wychowaniu, albo o tym, że niebezpiecznie jest biegać po fortach. Znaczy się, myśmy wiedzieli, że to jest niebezpieczne, dlatego się bardziej uważało…Niebezpieczne było budowanie baz na fortach, domków na drzewach, chodzenie po podziemnych korytarzach lub robienie huśtawek nad przepaściami. I czasami coś się działo. Rozbita głowa, skręcona ręka, rozcięte kolano. Ale dostawało się plaster czy nawet gips na rękę i leciało się dalej na dwór…

A dzisiaj. Dzisiaj nie można, nie wolno, to niebezpieczne, można sobie zrobić krzywdę… I moje forty, miejsce mojego dzieciństwa zarosło… Po ścieżkach trudno przejść, boiska do piłki już nie ma, a miejsca gdzie były nasze bazy zarosły drzewami…

Moje dzieciństwo było normalne. I za to Panu Bogu dziękuję. To co dzisiaj napisałem, to takie moje chaotyczne przemyślenia nad tym co jest dzisiaj. Każdy  kto jest w moim wieku lub starszy na pewno mnie zrozumie. I pewnie zatęskni, jak i ja dzisiaj zatęskniłem… A co z tym będzie dalej? Tylko od nas zależy. Ja osobiście przyznam, że to co ja robiłem w dzieciństwie, co było tak piękne odnajduję dzisiaj jako trzydziestolatek w harcerstwie, którego jestem kapelanem. Więc można. Trzeba tylko odpowiednio poszukać.










Komentarze

  1. Too piękne, co ksiądz pisze! :)
    A jeszcze niedawno pamiętam, jak musiałam namawiać do wstąpienia w harcerskie szeregi, ja Bogu dziękuję za to, że udało nam się i mamy świetnego kapelana i cudownego harcerza noszącego brązowe barwy :3
    I oczywiście muszę się oburzyć, bo ja jestem sporo młodsza od księdza, a również pamiętam takie właśnie dzieciństwo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O bracie! Kapsle! I dobry kamień do rozbijania, a huk niósł się po całym osiedlu! A szyny kolejowe przed małym sklepem pamiętasz?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty