Ciągłe zmiany


Aż mi głupio… I to tak naprawdę głupio. A to z tego powodu, że ostatni wpis miał miejsce 14 czerwca… Prawie miesiąc temu. Ten mój brak literackiej twórczości nie wynikał z tego, jakoby nie miałbym o czym pisać. Było wręcz na odwrót. Działo się aż za nadto… Ale po kolei.

Należy rozpocząć od rzeczy najistotniejszych. A jak wiadomo, dla wszystkich ludzi najważniejsze są rzeczy związane z życiem codziennym. Czerwiec był czasem, kiedy dowiedziałem się, że moje życie ulegnie dość istotnej zmianie. Po trzech latach pobytu w Kluczborku będę się przeprowadzał. U księży jest tak, że sami o tych przeprowadzkach nie decydują (w sumie to nikt się ich nie pyta o zdanie). To biskup ordynariusz określa gdzie kto ma mieszkać i pracować. 21 czerwca dowiedziałem się, że od 24 sierpnia mam mieszkać w Opolu. Zostałem wikariuszem parafii Matko Boskiej Bolesnej i św. Wojciecha w Opolu. I to jest ta najważniejsza informacja ostatniego czasu. Coś się w życiu kończy, ale coś nowego też się zaczyna…

Kolejne sprawy ostatniego miesiąca nie były aż tak spektakularne.

18 czerwca stanąłem na starcie nocnego półmaratonu we Wrocławiu. Ja biegać za bardzo nie lubię (no może trochę). Ale jak chce się wziąć udział w triathlonie to trzeba jednak się przełamać i trochę pobiegać. Moje treningi biegowe w czerwcu były mniej niż ubogie. No ale jak się człowiek zapisał na zawody to trzeba stanąć na linii startu i najlepiej jeszcze przekroczyć linię mety. Co mogę powiedzieć o samych zawodach? Po prostu WOW! Bo jak inaczej określić imprezę zorganizowaną na prawie 10 tys. osób? Klimat niesamowity, kibice na trasie jeszcze wspanialsi. O moim występie będzie krótko. Bieg ukończony, czas 1:56:01. Podobno jak na debiut to dobrze wyszło. Ja miałem pewien niedosyt, bo przekraczając linię mety miałem jeszcze dużo siły. Nie wiedziałem jak siły rozłożyć, pierwsze 8 km to przedzieranie się do wyższej strefy startowej… Mniejsza z tym. Najważniejsze, że pierwsze doświadczenia zdobyte, pewna granica pokonana. I z tego się cieszę!



Pod koniec czerwca rozpoczęły się też wakacje. Czas wielu wyjazdów. I tak od początku letniej przerwy jestem w ciągłych rozjazdach. Dosłownie przed chwilą wróciłem z obozu muminkowego (osoby niepełnosprawne). Wcześniej był obóz harcerski w Wilczu, na który jutro wracam. Wczoraj jeszcze udał się na rowerze wyskoczyć do Wisły (pozostał niedosyt, że nie było czasu wjechać w góry). W każdym razie jest aktywnie i tak pozostanie aż do 22 lipca. Później trochę oddechu na parafii, by trochę się popakować.  17 lipca będę na Tour de Pologne dla Amatorów. Mam nadzieję, że się z niektórymi z Was spotkam. Będą to moje pierwsze kolarskie zawodu, więc trzymajcie kciuki. Mam nadzieję, że uda się wrzucić jakąś relację. Jakby się nie udało, to wybaczcie, ale jakoś na wakacjach trudno mi włączać laptopa. Lepiej ten czas poświęcić na rowerową wycieczkę.

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanych wakacji. Do zobaczenia na rowerowych szlakach gdzieś w Polsce!!!

PS Trochę zdjęć z wakacyjnych wojaży :)


























Komentarze

Popularne posty