Dlaczego nie myję okien
I wyszło na jaw coś,
czego chyba najnormalniej powinien się wstydzić. Ale ja, jak zwykle na
przekór, jestem raczej z tego dumny! Po
prostu nie myję okien. Nie dlatego, że jestem jakimś bałaganiarzem. Oj to, to
nie! Ale nie myje okien ponieważ w ten sposób chcę pewną rzecz zamanifestować.
Ale o tym za chwilę.
Zbliżają się święta
Bożego Narodzenia. Ameryki tym faktem nie odkryłem. Jednak dzisiaj ta wiadomość
dotarła do mnie z całą swoją mocą. Cały dzień spowiadania. Każdy ksiądz wie
doskonale, o czym teraz piszę. Zaczynają się wielkie kolejki do konfesjonałów.
Ta niedziela wyglądała mniej więcej tak: pobudka, konfesjonał, Msza Św.,
śniadanie, konfesjonał, kawa, konfesjonał, kolejna kawa, konfesjonał itd. Czyli
dużo konfesjonału i kawy… Bardzo dobrze, że są kolejki do spowiedzi. Trzeba się
z tego cieszyć, że ludzie chcą na święta przygotować swoją duszę. Ale bardzo
często to duchowe przeżywanie świąt Narodzenia Pańskiego jest przesłonięte
zewnętrzną otoczką. I właśnie dzisiaj, siedząc w konfesjonale, przyszła mi do
głowy myśl o tym tekście. A także o tym, że nie będę mył okien.
I teraz trzeba wyjaśnić
o co chodzi z tymi oknami. Wczoraj w Kluczborku była piękna, prawie, że
wiosenna pogoda. Do południa odwiedzałem jeszcze chorych w parafii, ale po 13
wyskoczyłem na rower. I tak na marginesie, tego uczucia, gdy po kilku dniach
przerwy wsiadam na rower, gdy zaczynam się rozpędzać, czuć wiatr na twarzy, po
prostu nie da się opisać… To jakby dostawać wymarzony prezent… Ale to na
marginesie. A wracając do tematu, udało mi się wczoraj wykręcić kilka ładnych
kilometrów. I gdyby nie złapał mnie zmrok to pewnie pękła by setka… Jednak mimo
tego, te moje 80 km, sprawiło mi niesamowitą radość. Tuż przed wczorajszym
wyjazdem wrzuciłem także na facebooka swoje zdjęcie na rowerze, z podpisem,
żeby nie marnować tak pięknej pogody i
wyjść się poruszać na świeże powietrze. Po powrocie przeczytałem komentarze
zamieszone pod zdjęciem. Ucieszyłem się, że kilka osób zachęciłem do
aktywności, ale także inni napisali, że
przecież niedługo święta i trzeba zająć się lepieniem pierogów i myciem okien.
Dało mi to do myślenia…
Na szczęście pierogów
nie muszę lepić, ale okna umyć przecież przed świętami by wypadało. I może to
ja robię z siebie wariata i zamiast, jak każdy normalny człowiek, zająć się
świątecznymi porządkami, namawiam porządnych ludzi to pójścia na rower… Takie
oto myśli pojawiły mi się w głowie. I właśnie dzisiaj siedząc w konfesjonale,
doszedłem do wniosku, że jednak ja tych okien myć nie będę. Bo przecież nie o
to chodzi! Ileż czasu człowiek przed Święta poświęca właśnie na mycie tych
okien, na porządkowanie domu, robienie zakupów, gotowanie i pieczenie tych
wszystkich wymyślnych potrwa (oczywiście, to wszystko jest ważne, ale przecież
nie najważniejsze). Może lepiej poświęcić mniej czasu na tą całą
przedświąteczną otoczkę, a wykorzystać go na rozmowę z członkiem rodziny, na
modlitwę i pójście zwyczajnie na rower? Może gdybyśmy nie skupiali się tylko na
myciu okien, zostawili je trochę brudniejszymi, ale za to poszli z dzieckiem na
spacer, to te Święta okazały by się bardziej prawdziwe i spokojniejsze? (bo
przecież ile kłótni w czasie tych wszystkich przygotowań do Świąt ma miejsce,
to przecież wszyscy dobrze wiemy…) Szczerz mówiąc, każdy musi sobie na to
pytanie odpowiedzieć samemu. Ja zdałem sobie sprawę, że wolę mieć okna nie
umyte, ale za to będę miał czas aby iść na rower, pobiegać, popływać… a poprzez
to będę miał czas się więcej pomodlić, porozmyślać (bo to właśnie wtedy często
robię). Tak po prostu wolę. A okna? Kiedyś je na pewno umyję…
Można i umyć okna, popływać, wyjść na dwór z dzieckiem...Wszystkiego po troszku...
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodziło, żeby nie zapominać się w tym przedświątecznym zaganianiu. Zasada złotego środka zawsze jest najlepsza! :) pozdrawiam
UsuńZgadzam się w zupełności!
OdpowiedzUsuńZgadzam się w zupełności!
OdpowiedzUsuńNo i oto chodzi !!!
OdpowiedzUsuńNo i oto chodzi !!!
OdpowiedzUsuńMusze przyznać ze ja też teraz okien nie myje. Tylko palce sebusia przebywam ale to wieczna robota bez efektu. A zamiast porządków bawimy się. Ja i moje szkraby.szczegolnie sebus wymaga mojej uwagi. Zgadzam się ze święta to nie tylko porządki. Ważna jest też rodzina. A często w tym zabiegani u ludzie o tym zapominają. Juz widzę ten szał w marketach. Pozdrawiamy. J.G.S.M.
OdpowiedzUsuńCudowne :) Też zawsze wychodzę z tego założenia.
OdpowiedzUsuń